Straż Miejska stolicy pobiła gdańskiego działacza PiS?

Trójmiejski działacz PiS został tydzień temu pobity w Warszawie przez straż miejską. Tak przynajmniej twierdzi. Straż zaprzecza. W sobotę w Gdańsku odbyła się demonstracja w jego obronie.

Sympatycy PiS i "Gazety Polskiej" zebrali się w obronie Stróżyka pod fontanną Neptuna. Obecni byli m.in. Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda i jego siostra Anna, a także politycy PiS - poseł Andrzej Jaworski oraz Aleksandra Jankowska, była wicewojewoda pomorska. Wznoszono hasła, głównie dotyczące katastrofy smoleńskiej i rządu Donalda Tuska. Powiewały transparenty: "Pętaki oddajcie nasze państwo. Jeśli nie, odbierzemy je sami", "Tuska demokracja, ZOMO reaktywacja", "Słońce Peru, POwiela metody z PRL-u", a także "TU 154 SK". Wznoszono też hasła przeciwko Lechowi Wałęsie, krzyczano m.in. "Bolek, Bolek!". Demonstranci mieli też ze sobą zdjęcia pobitego Stróżyka, a na rękawach biało-czerwone opaski ze znakiem Polski Walczącej.

Wersja Stróżyka

Stróżyk był w Warszawie w czasie, gdy na Krakowskim Przedmieściu straż miejska usuwała nielegalnie postawiony tam namiot. Wcześniej działacze Stowarzyszenia Solidarni 2010 zapowiadali, że nie opuszczą go, póki nie zostaną spełnione ich postulaty, m.in. dymisja rządu, powołanie międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy i ekshumacja ofiar.

Stróżyk: - Stałem na chodniku, miałem w ręku kamerę i laptopa i filmowałem usuwanie namiotu, jako dziennikarz "Gazety Polskiej". Wtedy jeden ze strażników kazał mi zejść z chodnika, bo niby im przeszkadzam. Odmówiłem, powiedziałem, że mam swoje obywatelskie obowiązki jako dziennikarz. Powiedziałem też, że jestem wolnym obywatelem w wolnym kraju. Usłyszałem, że mam się wynosić, a po chwili zostałem powalony na ziemię. Uderzyłem głową o ulicę. Nie straciłem przytomności, ale nie wiem, co się dalej działo. Wylądowałem w szpitalu na Solcu.

Stróżyk opowiada, że tam zdiagnozowano u niego wstrząs mózgu, a także uszkodzenie dwóch kręgów kręgosłupa. Założono mu kołnierz ortopedyczny, z którym ma chodzić jeszcze przez miesiąc. Ze szpitala Stróżyk wyszedł dopiero przedwczoraj.

Wersja warszawskiej straży miejskiej

W informacjach dla mediów straż informowała, że musiała asystować w usuwaniu namiotu, ponieważ Solidarni 2010 byli agresywni wobec pracowników ZDM. Straż przyznała, że zatrzymano przy tym dwie osoby, które nie stosowały się do poleceń funkcjonariuszy. Ponadto w komunikacie zapewniono, że "nikt nie został pobity".

Michał Stróżyk ma 34 lata, jest szefem Klubu "Gazety Polskiej" w Trójmieście i działaczem PiS. W ostatnich wyborach był kandydatem tej partii do sejmiku. Głównie znany jest jednak jako uczestnik najróżniejszych pikiet i manifestacji. Organizował m.in. pikiety pod domem Lecha Wałęsy, gdzie wykrzykiwał hasła typu "Bolek zdrajca i Judasz".

Kilkakrotnie manifestował także pod konsulatem rosyjskim w Gdańsku, ostatnio, "żądając prawdy o Smoleńsku".

Gdyński poseł PiS Zbigniew Kozak złożył w czwartek w Sejmie zapytania do ministra spraw wewnętrznych w sprawie Michała Stróżyka i usunięcia namiotu Solidarnych 2010. Sam Stróżyk zastanawia się jeszcze, czy złożyć zawiadomienie do prokuratury przeciwko strażnikom miejskim.

Polecamy - Najpiękniejsza Kaszubka wybrana (zdjęcia)

Przekonuje mnie wersja
Copyright © Agora SA